10 lat to nie wiek - obalamy mity

10 lat to nie wiek - obalamy mity

 

 

Często jestem pytana o wiek moich psów.
ZAWSZE gdy pada takie pytanie zastanawiam się od czego zacząć.
Czy powiedzieć "Lala ma 10 lat, ale absolutnie tego po niej nie widać",
czy "absolutnie tego po niej nie widać, ale ma 10 lat".
Muszę chyba zagłębić się w zagadnienia związane z tym,
która forma dla człowieków jest bardziej przyswajalna,
ponieważ nie ukrywam, że zależy mi na tym, by odbiorca
zapamiętał z wypowiedzi część "absolutnie po niej tego nie widać"



Moja Lala ma 10 lat (i absolutnie tego po niej nie widać),
mało tego, jestem pewna, że ma 10 lat ponieważ znalazłam ją pod krzakiem gdy miała ok. 1,5mc.



Strasznie mnie wkurza, gdy ludzie kategoryzują psy wg wieku,
gdy w schroniskach/fundacjach psy, którym wpisano powyżej 5 lat traktowane są jak staruszki.
Okej, pies psu nierówny, jeden w wieku 10 lat będzie miał energię szczeniaka,
drugi z racji przeszłości,chorób czy charakteru nie będzie miał jej tyle.
Ale NIE MOŻNA generalizować.

Ludzie generalizują wiek psów jeżeli chodzi o psy posiadające domy,
to co dopiero jeżeli chodzi o te bezdomne, które nie mogą zaprezentować w pełni swojej energii i ekspresji.

Moja Lala absolutnie nic nie robi sobie ze swoich 10 lat.
A przyznać jeszcze muszę, że te 10 lat temu nie miałam takiej wiedzy na temat żywienia psów.
Tym samym nie będę kłamać, Lala jadała różne karmy...
Moja świadomość z roku na rok rosła, pozwoliło mi to dobrać odpowiednią karmę,
suplementy.
Lala nigdy nie miała problemów z jedzeniem, pochłania wszystko.
Nigdy nie było problemów z brzuchem, niestrawnościami itp.



Ogólnie Lala to takie pies bezobsługowy, samograj.
Aczkolwiek jeżeli chodzi  urazy mechaniczne, to Lala ma skłonności do takich akcji.
A to bawiąc się sama na podwórku, tak niefartownie się wygieła, że wybiła sobie bark.
Kolejnego razu wróciła z rozciętą poduszką.
Ale, nie żeby tak skaleczona, ona sobie przecięła poduszkę na pół, wzdłuż i to na całą grubość poduszki...
Nie pytajcie ile trwało leczenie, tym bardziej, że co wróciliśmy z pracy to opatrunek był zdjęty.
Nie pytajcie też jak to zrobiła, nie wiemy.
Rok temu ganiając na łąkach pobiegła w stronę drzewa i wróciła z przeciętą pachą -
nadziała się na patyk wystający jak włócznia, nie żebyśmy to widzieli od razu.
Po tym jak okazało się, że Lala się skaleczyła, Tomek przeprowadził śledztwo.
A no i jeszcze jedno, Lala w znikomy sposób przejmuje się swoimi urazami.
Gdy przebiła pachę, Tomek usłyszał piśnięcie, ale nie wiedziałam która to, więc jak zobaczył,
że się dalej ganiają uznał, że nic się nie stało.
Dopiero po kilku minutach, gdy przestały ganiać Lala zaczęła kuleć i okazało się, że się skaleczyła.
A uwierzcie mi, rana była poważna - do szycia.
Lala to narwaniec, jakieś "ranki" nie przeszkodzą jej w zabawie.
Nie będę wymieniać kolejnych urazów, bo nie temu służy post.
Podsumuję tylko, że urazy były i tyle.



A co do aktywności, to przyznać trzeba, że Lala odżyła gdy w naszym domu pojawiła się Rebelia.
Z Tekilą nie bardzo się bawią, a już na pewno Tekila nie bawi się w ganianie-uciekanie, a Lala kocha ganiać.
Więc gdy okazało się, że Rebuśka lubi uciekać, Lala odnalazła się w sytuacji idealnie.

Lali ogólnie nie trzeba namawiać do aktywności, pasuje jej każda przestrzeń, a najbardziej ta z wodą.
Kocha wodę!

Przypomina mi się historia z 2016r. Wyjechaliśmy na Słowację na Coursingowe Mistrzostwa Europy.
Na terenie ośrodka gdzie mieszkaliśmy był basen - nie ogrodzony.
Wiedzieliśmy, że musimy pilnować Lali i to robiliśmy.
3 dni pilnowania i gdy już pakowaliśmy się do wyjazdu, gdy sucze biegały by się wysikać,
Lala uznała, że albo teraz albo nigdy, że 3 dni patrzenia na wodę to dla niej zbyt wiele.
Zaczęła pędzić w stronę basenu, oczywiście ogłuchła.
Wpadła do basenu i zaczęła pływać.
Myśleliśmy, że spalimy się ze wstydu.
Na szczęście było przed południem, ludzi nie było wiele i na szczęście w basenie nie było nikogo.
Tomek pobiegł szybko wyciagnąć ją - bo oczywiście sama nie umiała wyjść.
Zapakowaliśmy się do samochodu i zwialiśmy.
Chyba nie muszę wspominać, że jechaliśmy do Polski z mokrym psem w aucie.
Cała Lala.



A jak bardzo kocha wodę?
Poniżej zdjęcie z obserwacji terenu prowadzonego z poziomu wody.




Z jej miłością do wody nie ma co walczyć, a w związku z tym, że ma początki dysplazji
oraz nie od dziś wiadomo, ze pływanie ma zbawienny wpływ na kręgosłup, pozwalamy jej
korzystać z dobrodziejstw wody, gdy tylko jest ku temu okazja.



Mamy o tyle fajnie, że łąki na które jeździmy wylewają minimum 2 razy w roku,
więc gdy nie idziemy nad rzekę, Lala może realizować swoje wodne pasje na łąkach.

A jakie odległości pokonuje, to widać na poniższym zdjęciu - popłynęła do łabędzia.

Pomyślicie, no dobra ale przecież "ma swoje lata" męczy się przecież.
Nie sądzę.
Gdybyśmy byli na spacerze 10h to ona 10h by biegała.
Kocha aktywność, w swojej głowie nadal jest szczeniaczkiem i to my musimy pilnować,
by nie podejmowała zbyt dużej dla siebie aktywności.
Musimy ją zwyczajnie stopować, lub kończyć spacer by nie przesadziła.



Mam wielką nadzieję, że takich szaleństw jak na tych zdjęciach przed kilku dni,
przed nami jeszcze wiele.

 

Odsłony: 2323
Drukuj