A Wy nosicie swoje pieski na rączkach?

 

A Wy nosicie swoje pieski na rączkach? 

Miałam o tym nie pisać,ale znalazłam fotę, która mnie rozbawiła więc opowiadam. 
 

Z 2mc temu wybraliśmy się na plażę, dziewczyny zaczęły szaleć i Pri jako wielbicielka gałęzi pobiegła w konary naniesione przez wodę,
robi to często ale tym razem wróciła z raną między palcami i to od góry. 
Początek spaceru,a ta z raną. 
 

No wielka ta rana nie była,ale jednak w miejscu wrażliwym do tego było to rozcięcie i Pri już biegać nie planowałam. 
Uznaliśmy,że reszta jednak by chciała pobrykać,więc rozpoczęliśmy akcję opatrzenia rany. 
Tylko jak to zrobić jak apteczka w domu...
 

Z pomocą przyszły:moja skarpeta ściągnięta ze stopy, gumka ściągnięta z włosów i torebka na kupy. 
Łapę przepłukaliśmy, założyłam skarpetę, obwiązałam gumką i naciągnęłam torebkę. 
 

Prisia z Tomkiem relaksowali się nad brzegiem,a ja z resztą poszłam dalej brykać. 
 

Nadszedł czas powrotu do domu i Prinia odmówiła dwa kroki i siadała 
No więc nakazałam Tomkowi wziąć na rączki. 
 
 
Słowo daję,że ze śmiechu ledwo szłam.
 
  
Tomek w połowie trasy się poddał (30kg, piach, do tego też się śmiał) i uznał,
że skoro łapę ma to poradzi sobie i namawiał ją by szła sama.
 
Szła ale ledwo,ledwo.
 
  
W pewnym momencie (nie wiem jak to zrobiła) ale skarpeta zleciała i...Prima poszła dalej jak by nigdy nic zero kulenia.
 
 
Mina Tomka bezcenna.
 

No i tym sposobem okazało się, że rana tylko wygląda kiepsko ale totalnie jej nie przeszkadza w chodzeniu.
 
 
 
 
 

 

 
 
 
Odsłony: 2532
Drukuj