Czerwiec 2020 - polskie morze

 

 

Nad morze co roku wyjeżdżamy pod koniec września, ale w tym roku siedzenie od marca w domu z powodu kwarantanny zrobiło swoje,
i gdy nadarzyła się okazja by na początku czerwca wyjechać do naszych ukochanych Sianożęt to dwa razy się nie zastanawialiśmy.

Co prawda tym razem mieszkaliśmy w innym domku co zwykle, 
co okazało się jednym ze śmieszniejszych aspektów tego wyjazdu,
bo moje psy nauczone od lat gdzie mieszkają,
jak tylko szliśmy na spacer wracały nie do naszego aktualnego domu,
tylko tego który mamy co rok :P
Lala wbiła się ludziom do domku już pierwszego dnia :)

Na szczęście ludzie okazali się bardzo fajni,
a ja wytłumaczyłam im, że przyjeżdżamy tu od 8 lat i psy kojarzą miejsce,
no i przyzwyczajenie robi swoje.

No śmiechy były niezłe.

A Lala to już wogóle poszła na rekord, bo po pierwsze własnie w poszukiwaniu Tomka który wyszedł,
sforsowała żywopłot i z naszego aktualnego domku pobiegła to tego "naszego co zwykle" domku.
A gdy po nią poszłam i rozmawiałam z ludźmi i kazałam jej wracać do nas, to co zrobiła?
Pobiegła do kolejnego domu bo tam co roku mieszka moja Mama, która z nami przyjeżdża :P

To jest niesamowite jaką one mają pamięć.

A co do reszty wyjazdu to standardowo : było extra!

Pogoda mega dopisała.

Ludzi było mało - do czego jesteśmy przyzwyczajeni bo jeździmy po sezonie.

Aktywności były mniejsze, bo Rebelka była po rehabilitacji,
ale za to np miałam okazję pojeździć z nią po tamtejszym lesie - tak zabraliśmy rower :) składany mój :)

Wrzucam zdjęcia w kolażu - bo pracujemy nad nową galerią więc je uaktualnie.

A i wrócę tu opisać moją historię spotkanej fotki oraz akcji ratowania mnie gdy prawie wpadłam do rowu :P

 

Odsłony: 1980
Drukuj