Spotkanie z Polly i Loganem - PODRÓŻE

 

Historia pewnego spotkania

Ponad rok temu, a może nawet ok dwóch lat temu za pośrednictwem Internetu poznałam Anię Logan i Polly adopciaki ,
rozmowy na massengerze o psach i nie tylko, potem rozmowy telefoniczne.
To właśnie Ania doprowadziła mnie kilkakrotnie do łez wzruszenia,
pierwszy raz gdy w momencie kiedy Świat mnie przywalił i straciłam wiarę w ludzi,
bo tak mi dokopano Ania na poprawę humory przysłała mi uszyty przez siebie komplet toreb:
torbę na zakupy oraz plecako-worek, pierwsze wykonane dla kogoś i oczywiście we flamingi.
Słowo Wam daję, że czytałam dołączony list, patrzyłam na te cuda i nie wierzyłam,
że nie znając kogoś osobiście może spotkać Cię z jego strony taka życzliwość.
Bo to nie chodziło tylko o to, że dostałam prezent, to było coś więcej.
Bardzo kibicowałam i nadal kibicuję Ani w tworzeniu cudownych rzeczy,
które możecie zobaczyć tu -> https://www.facebook.com/SewAnka-205792940083536/
No i tak sobie rozmawiałyśmy z Anią, telefonowałyśmy i co jakiś czas planowałyśmy spotkanie.
No ale odległość Poznać - Modlin trochę spora, więc zawsze coś, ale spotkanie w planach zawsze gdzieś było.
Gdy wyjechałam na wakacje nawet w najskrytszych marzeniach nie przypuszczałam,
że zdarzy sie tak cudowna rzecz i będę miała okazję uściskać Anię osobiście.

A jak to się stało?
Gdy mieliśmy zbierać się już do domu, spontanicznie zdecydowaliśmy,
że przedłużamy nasz pobyt i zamiast w niedzielę wrócimy w czwartek.
Po jednym z moich postów odezwała się do mnie na priva Ania i napisała,
że w sumie wcześniej nie pytała mnie gdzie jesteśmy nad morzem, bo to było by niewiarygodne,
że w okolicy miejsca gdzie wybierają się na weekend?
No i jak sie już domyślacie, od słowa do słowa, okazało się,
że przyjeżdżają w środę i to do miejscowości położnej ok 5kg od nas!
Uwierzycie!
My przedłużamy pobyt, Ania z rodziną przyjeżdża! no skakałam z radości :) i nie wierzyłam :)

Nasze spotkanie co prawda wisiało na włosku gdy Ani auto wracało na lawecie tuż po wyjechaniu z Poznania,
ale Anka to zdeterminowana babka! Wrócili, a o 3 rano wyruszyli ponownie,
by raptem po godzinie od przyjazdu spotkać się z nami na plaży (de facto na 4h przed naszym wyjazdem)
– dla chcącego nic trudnego.

A jak spotkanie? No co ja mogę powiedzieć: wspaniałe i emocjonalne.
Ale powiem Wam, że jadać na spotkanie miałam wrażenie, że to nie jest nasze pierwsze spotkania,
mam wrażenie, że znamy się z Anią już długo. Nie mnie jednak zobaczyć Anie na żywo – czad!
Ja co prawda po 2tyg urlopu, który oczywiście wyciskałam jak cytrynę czułam się zmęczona bardziej niż przed przyjazdem
więc jak by to ująć duszą towarzystwa raczej nie byłam, do tego emocje, ale chyba nie poszło mi najgorzej.

Spotkanie oczywiście na plaży by psy poganiały, ale one uznały, że moje po 2 tyg na wakacjach nie bardzo już chcą,
a Logan i Polly zmęczeni po podróży też nie szaleli wiec kilka biegów i wspólne leżenie na plaży.

 

Kurcze, powiem Wam, że nadal nie wierzę, że udało mi się spotkać z Anią, Waldkiem, Polly i Loganem.
Zdjęć nie mam wiele – czasu nie było by robić :P ale coś tam jest 😊
Jejku, jak mi się marzy kolejne spotkanie, ale takie na dłużej, z winkiem i rozmowami do rana!
Damy radę!
Bo jak nie my to kto?
Aniu, Waldku nawet nie wiecie jaką mi radość sprawiliście spotkaniem, dziękuję.

 


Jesteście cudni 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odsłony: 633
Drukuj